czwartek, 30 maja 2013

Rozdział pięćdziesiąty siódmy



-Spokojnie , spokojnie . Za chwilkę pójdę z dziewczynami na zakupy – powiedziała Magda
-yhyhyhh!!....Usłyszałem z dziewczynami –oznajmił Bartman ; Ja z tego co wiem dziewczyną nie jestem , ale z chęcią wybiorę się z wami na zakupy . Pit pewnie też ….
-Taaa…. Wy zostaniecie u ciebie i będziecie sprzątać ot co ! – krzyknęła  Anu
-Dobra niech wam będzie . Wy za to będziecie gotować – powiedział Pit
-Spoczko
Przed zakupami wstąpiłyśmy do mieszkania Bartmana. Faktycznie miał on rację mówiąc , że z zewnątrz nie jest ładnie , ale w środku jest genialnie . Mieszkanie Zibiego składa się z dwóch pięter . Na pierwszym piętrze jest nowoczesna i duża kuchnia , jadalnia , garderoba i salon ,w którym stała pięknie ozdobiona duża żywa choinka . Ten pokój  jest większy niż kuchnia ! Omg…. Ten to ma talent do urządzania mieszkań . Na pewno poproszę go w przyszłości i zaprojektowanie mojego domu …
Na górze była łazienka , dwie sypialnie w tym jedna przerobiona bardziej na pokój biurowy . Po prosty pełno w nim książek i różnych dokumentów .
Mieszkanie Bartmana zwiedzone szybkim krokiem . To jedno z głowy czas teraz na zakupy . Piter powiedział nam dokładnie jak mami iść . O dziwo trafiłyśmy do pobliskiej galerii . Pierwsze co to poszłyśmy na zakupy spożywcze . Mniej osób o tej porze kupowało jedzenie więc lepiej dla nas . Zamierzałyśmy zrobić uszka , barszcz czerwony , karpia , kapustę z grochem i ziemniakami , kompot oraz placki . Może nie jest to dwanaście potraw , ale pewnie i tak nikt by tego wszystkiego nie pozjadał .
-A jakie placki pieczemy ? – spytałam
-Sernik – powiedziała Anu
-Ba…Ale co jeszcze ?
-Sernik , rafaello i makowiec ? – zaproponowała Magda
-Świetny pomysł – pochwaliłyśmy z Anu
Zakupy spożywcze zajęły nam około dwóch godzin . Wzięłyśmy dwa wózki i pognałyśmy dalej na zakupy . Postanowiłyśmy się rozdzielić . Znaczy się Magda poszła najpierw sama a ja wraz z Ann . Chciałyśmy razem wybrać prezent dla chłopaków .  Po długich przemyśleniach stwierdziłyśmy , że kupimy im coś co lubią a mianowicie gry na Xbox-a. Oczywiście to nie był koniec zakupów . Przechodziłyśmy koło Apartu i naszą uwagę zwróciły zegarki . Kupiłyśmy je . Później już się rozdzieliłyśmy . Prezent dla Anu i Igły miał odebrać Pit, dla Zibiego jest już kupiony dla Piotrka również . Zostaje teraz coś wymyśleć dla Madzi i rodziców . Najłatwiej było z rodzicami . Mamie kupiłam jej ulubione perfumy w Douglasie  a tacie coś co lubi najbardziej czyli komplet płyt serialu TVP 1 ,,Czas Honoru ‘’ . Doba teraz co do jasnej Anielki kupić Kuziak? Aaaaaaaaaaa już wiem ! Wróciłam się z powrotem do sklepu z biżuterią tym razem nie po zegarek tylko po bransoletkę . Mam nadzieję , że jej się spodoba ona lubi jasne kolory a właśnie ta bransoletka jest wysadzana miejscami kryształkami . Po moich zakupach spojrzałam na zegarek . A no fajnie 14 . Zadzwoniłam szybko do Anki a później do Magdy i umówiłyśmy się za pięć minut przed wyjściem którym weszłyśmy .
Po drodze do wyjścia spotkałam oczywiście nikogo innego jak Przemka . Co on mnie śledzi czy jak ?
-O cześć Wera ! Znów się spotykamy . Przeznaczenie jakieś .
-Cześć , nie sądzę . Wybacz , ale śpieszę się . Jestem już umówiona .
-Widzę , że zakupy jakies duże robiłaś . Pewnie rodzinka cała się zjeżdża .
-Powiedzmy . Przepraszam , ale ja naprawdę muszę iść . Wesołych Świąt .
-Wzajemnie
Uff…Mam nadzieję , że raczej go już nie spotkam . I tak dzień po świętach musimy wracać do Sopotu a mianowicie Gdańska .
Przy wyjściu dziewczyny już czekały . Nic im nie chciałam mówić kogo spotkałam . A z resztą tak się śpieszyłyśmy , że nic nie rozmawiałyśmy po drodze .
Weszłyśmy do mieszkania Bartmana i normalnie szczęka opada . Nie wiedziałam , że tutaj tak dba o porządek . Obaj spisali się na medal . Mieszkanie lśniło . Porządki zrobione teraz gotowanie . Chłopaki nudzili się trochę więc nam pomogli . Podzieliliśmy się . Anka piekła sernik , Madzia makowiec i rafaello , ja robiłam barszcz i uszka , Pit i Zbyszek razem obierali ziemniaki i kroili kapustę . Aktualnie kuchnia wyglądała jak jakies wielkie pobojowisko ! Pierwszy do piekarnika poszedł sernik , w kolejce czekał już makowiec . Rafaello na szczęście się nie piecze . Została ryba którą zajęłyśmy się we trzy . Około godziny 17 było już wszystko gotowe . Szybko ogarnęliśmy kuchnię i Pit odwiózł nas do hotelu i sam pojechał się przebrać . Kolacja dopiero o 18 . Podczas drogi dzwoniłam do rodziców i poinformowałam ich , że zaraz będziemy a na kolację pojedziemy za godzinę .
-Osz kurczę …Chyba zapomnieliśmy o najważniejszym ! – krzyknęła Ann
-O czym ? – spytałam
-O Opłatkach
-Nie bujajta Zibi już przygotował Opłatki . Tak że leżą na stole i czekają na nas . – oznajmił Pit
-Uf…Wiesz co kocham cię – powiedziałam
-Wiem , wiem – powiedział Pit
Wyjątkowo teraz dojechaliśmy szybko . Wyszłyśmy z samochodu i weszłyśmy do hotelu . W holu czekali na mnie i Anu stęsknieni rodzice . Zaprosiłyśmy ich do swoich pokoi . Porozmawialiśmy trochę a później zaczęliśmy się szykować na kolację . Rodzice Anu przyjechali z moimi samochodem więc my spokojnie mogłyśmy  jechać z Pitem .
15 minut przed osiemnastą wszyscy byliśmy już gotowi . Niedługo potem przyjechał Cichy . Nie za bardzo był teraz czas na przedstawienie go więc tylko powiedziałam rodzicom , że mają jechać za tym samochodem ….

I jak podobał wam się wczorajszy rozdział ? Jakoś mało komentarzy od was :(( No nic zapraszam jutro na kolejny rozdział . Dobranoc ;*
                                                                                                                         Życie szyte siatkówką 

4 komentarze: