Rozdział siedemdziesiąty dziewiąty

O nie  . Nie ma bata my go już załatwimy . Znaczy się nie do końca my . Zrobi to za nas moja koleżanka , która jest adwokatem ….Jak się i później okazało Przemek był sprawcą kłopotów w Rzeszowie . Mówiąc prościej – To on chciał nam zniszczyć życie …..Prawdę mówiąc nie spodziewałam się  że mój znajomy okaże się skończonym dupkiem . Kiedyś bardzo mi bliski znajomy .

Lekarze tak jak mówili po tygodniu wypuścili Zbyszka . Anu się nim zajęła . Chyba bardziej to nawet jej mama . W związku z tym że u cioci mieszkanie było małe i w ogóle to Zibi musiał odpoczywać w domu rodzinnym Ann . Żeby nie było przyjaciółka również na ten czas zamieszkała u siebie w domu .

Dni mijały szybko , Zibi z dnia na dzień był zdrowszy jednak do powrotu na treningi musi jeszcze trochę poczekać . Znam ten ból…

Z perspektywy Ann :

Najgorsze to już za nami wszystkimi . Teraz tylko rozprawa i będzie można się już bardziej zająć przygotowywaniami do ślubu .

-Kochanie słuchaj bo chciałem pogadać z tobą o naszej wspólnej przyszłości . – powiedział

-To znaczy ? Tylko ty mi nie mów że zrywasz ze mną czy coś ! – krzyknęłam

-Co??!!....A nie o to się nie martw . Kocham cię za bardzo by z tobą zrywać . Chodzi mi bardziej o to co myślisz no wiesz o potomkach ?

-Ufff….Wiesz ja , ja nie wiem w sumie czy jestem jeszcze na to gotowa ..

-Okej spoko rozumiem cię . Mogę jeszcze poczekać .

-Naprawdę ? Nie gniewasz się ?

-Nie no coś ty .

Głupio wyszło . Ja w sumie to chciała bym ale z drugiej to się obawiam czegoś . Może tego, że trochę za młoda może jeszcze jestem . Nie jestem no gotowa na to .

-Przepraszam jeszcze raz . Co to na to byśmy może o tym krótkim incydencie zapomnieli ?

-Okej

Oczywiście kto wie może jak się da to w przyszłości będą małe Zbigniewy , ale na razie jest to co jest  …

Po raz kolejny przepraszam tym razem za wczoraj . Nie dałam rady ponieważ pisalam teksty do Księgi Kibica . Łapcie teraz kolejny . Pozdrawiam :)